poniedziałek, 31 marca 2014

Polowanie

To opowiadanie narodziło się w mojej głowie w ostatni piątek, podczas niewiarygodnie długiej i męczącej jazdy samochodem. Siedząc na tylnym siedzeniu, zamyślona patrzyłam przez okno. Było po dziewiątej, przed dziesiątą. Znudzona dostrzegłam zataczającego kręgi ptaka - jastrzębia, sokoła... Nie jestem pewna. W każdym razie, zaczęłam mu się przyglądać. I w tedy  właśnie narodził się pomysł. Przez te kilka następnych dni dojrzewał w mojej głowie. a oto efekt mojej pracy. Mam nadzieję, że się Wam spodoba.


Siedząc w ukryciu na skraju lasu przyglądałem się puszczykowi. Ptak zataczał kręgi nisko nad ziemią, systematycznie przeszukując łąkę. Nawet z moim czułym słuchem nie docierały do mnie żadne dźwięki lotu drapieżnika. 
I wreszcie, po niemal pół godzinie wyczekiwania, ptak zanurkował wyciągając przed siebie szpony. Niemal musnął ziemię i ponownie wzbił się, trzymając szamocącą się zdobycz. Sowa podfrunęła  do rozłożystego dębu i przysiadła na gałęzi. W ciemności widziałem, jak w całości połyka swoją ofiarę. 
Ptak przez kilka chwil siedział na gałęzi, obracając głową. Jego okrągłe oczy napotkały mnie. Przez sekundę, może dwie, nawiązała się miedzy nami pewna więź; więź drapieżników, które wyruszają na łowy.
Sowa zahuczała i poderwała się do lotu. Skierowała się w stronę lasu, zostawiając mnie samego. Nie na długo. Od strony obozowiska zaczęły dolatywać mnie wyraźniejsze dźwięki. Rozpoznałem głos Amy, wysokiej, rudowłosej piękności. Śmiałą się; zataczała potykając w mroku. Wyraźnie była już nieźle wstawiona. Pewnie chciała oddalić się od reszty, by się załątwić. Dobrze. Bardzo dobrze. W końcu zemszczę się za te wszystkie lata kiedy mnie ignorowała, lub co gorsza - kpiła ze mnie na oczach wszystkich.
Wstałem; mimo że siedziałem od ponad trzech godzin niemal zupełnie bez ruchu na zimnej, wilgotniej ziemi nie zdrętwiałem z chłodu, ani nie zmarzłem. Skierowałem się w prawo, tam gdzie szła Amy. Postanowiłem, że pozwolę jej oddalić się od przyjaciół tak daleko, jak zechce. Tak będzie lepiej, zwłaszcza jeśli będzie krzyczeć.
Śmiejąc się, zaczęła szamotać się z zapięciem spodni. Widocznie nie potrafiła ich rozpiąć. Gdyby teraz siebie zobaczyła... wyglądała tak żałośnie, o wiele żałosnej niż ja kiedykolwiek. A jednak to ja wciąż byłem obiektem drwin. Przypomnienie tego, roznieciło we mnie ogień, palącą żądzę zemsty.
Cicho niczym kot, lub jak polujący puszczyk, podkradłem się od tyłu do dziewczyny. Wciąż chichotała, co chwila podpierając się o drzewa, nie mogąc utrzymać się prosto.
- Amy - szepnąłem.
Dziewczyna nie zareagowała. Powtórzyłem więc nieco głośniej.
- Amy, słodka.... tu jestem....
Mój głos wreszcie przedarł się do jej otępiałego umysłu. Odwróciła się i kiedy mnie ujrzała, jej śmiech nagle się urwał. Przyjrzała mi się mrużąc oczy w kiepskim świetle. Księżyc wisiał wysoko, jednak dość gęste listowie prawie całkowicie pochłaniało światło. 
- E... Kim ty - czknęła, na chwilę przerywając. - Kim ty... e... jesteś?
- Nie poznajesz mnie, Amy? - spytałem podchodząc bliżej. Na tyle blisko, żeby była w stanie dostrzec moje rysy, moje zmienione oczy.
- Spadaj koleś – wybełkotała po chwili. Zaczęła się odwracać, nie chcąc poświecić mi więcej uwagi. Tak jak wcześniej. - Chcę się odlać.
Zacisnąłem szczękę. Wystające kły naciskały na dolną wargę. 
Nie pozwolę, by po raz kolejny mnie zignorowała, pomyślałem. Teraz to ja jestem górą.
Złapałem ją za ramie i szarpnięciem odwróciłem z powrotem twarzą do mnie.
- Ej, to boli! - zaprotestowała. Próbowała mnie odepchnąć. Żałosna, ludzka istota. 
- Spójrz na mnie - nakazałem. - Spójrz mi w oczy.
Nie reagowała, wciąż się wyrywała. Chwyciłem ją wolną ręka pod brodę i skierowałem jej twarz w moją stronę. Musiała się nieco schylić; miała prawie metr osiemdziesiąt, ja zaledwie metr siedemdziesiąt trzy. Ale już więcej nie dam patrzeć na siebie z góry.
Gdy jej zamglone spojrzenie napotkało moje lśniące karmazynowe oczy, zamrugała i znieruchomiała. Jej natychmiastowa reakcja, wywołana bez większych starań była dla mnie miłym zaskoczeniem. Sądziłem, że będę musiał bardziej się natrudzić.
Chwyciłem ją delikatnie z dwóch stron za głowę i odchyliłem ją lekko w bok. Zgarnąłem z ramion miękką falę rudych włosów, rozkoszując się ich dotykiem. Od tak dawna marzyłem, by to zrobić... 
- Usiądź - rozkazałem, zdając sobie sprawę, że różnica wzrostu będzie kłopotliwa. - Doskonale. A teraz się nie ruszaj.
Pochyliłem się nad nią. Przez chwile wciągałem jej słodki zapach, niemal stłamszony przez smród piwa i dymu. Wsłuchiwałem się również w miarowy puls. Przesunąłem dłonią po szczupłej, bladej szyi. Bez trudu mógłbym ją skręcić. Mógłbym ją zabić i nic by mnie to nie kosztowało. Wolałem jednak naznaczyć ją w inny sposób. Sprawić, że stanie się cząstką mnie.
Ostatni raz pogładziłem czubkami palców miejsce, gdzie znajdowała się pulsująca żyła. Potem nachyliłem się i przyłożyłem do tam wargi, zupełnie tak jakbym składał na jej ciele pocałunek. Wydłużone kły lekko mnie swędziały, a ból w dziąsłach, jaki czułem od kilku dni wzmógł się. Moje ciało już wiedziało co się stanie.
Szybko wbiłem zęby w gładką skórę. Amy drgnęła, cała się spięła, a z jej gardła wydobył się chrapliwy okrzyk, zbyt cichy by jej przyjaciele go usłyszeli. Dla mnie jednak był niczym dar od niebios. Tak jak i cudownie słodki, gaszący pragnienie płyn, który spływał mi do gardła. 
Przyssałem się do szyi dziewczyny, przytrzymując ją jedna ręką pod plecami, drugą trzymając głowę w dogodnej dla mnie pozycji. Zamknąłem oczy, czując niesamowitą przyjemność, niebiańska rozkosz, z jaką nic innego nie mogło się równać. Jęki, jakie wydawała Amy jedynie mnie podkręcały, sprawiały, że chciałem jeszcze więcej, jeszcze szybciej.
Zatracony w tej cudownej chwili, straciłem poczucie czasu. Nawet nie wiem, kiedy ostatnia iskra życia w dziewczynie zgasła. W końcu jednak krew przestała smakować tak jak wcześniej. Wtedy z niechęcią oderwałem się od Amy. Kiedy ją puściłem, padła bezwładnie na ziemię. Była o wiele bledsza niż zwykle. Błękitne oczy miała półprzymknięte usta lekko rozchylone. Smukłą szyję, na której widniały dwie niewielkie ranki, zdobiła stróżka krwi, niemal czarna w słabym świetle.
Wstałem. Jeszcze raz przyjrzałem się martwej postaci. Wiedziałem, że już się nie obudzi. Ani żywa, ani tak jak ja - nieumarła. Volter wyjaśnił mi wszystko, część jeszcze przed przemianą. Ofiarował mi nowe, lepsze życie u swego boku. A ja przyjąłem je bez oporu, wyrzekając się tego, co miałem.
- Nazywam się Clark - szepnąłem. - Może wreszcie zapamiętasz.
Zostawiłem jej ciało tak, jak padła. Skierowałem się w stronę ogniska, skąd wciąż dobiegały mnie śmiech, muzyka i wesołe rozmowy. Po posiłku czułem nową, niewiarygodną siłę. Byłem już gotów, by pokazać się swoim gnębicielom i zakończyć ich nędzne życie.

Minęło pół godziny. Obóz był pusty, jeśli nie liczyć po częsci zmaskarowanych ciał. Ognisko, które wcześniej raźno płonęło, zostało zgaszone. Siedziałem w ciemnościach otoczony przez martwych ludzi, z którymi wcześniej żyłem. Ich krew powoli krzepła na mojej twarzy, ubraniu. Ten zapach - wciąż kuszący, mimo, że stracił swą świeżość - sprawiał, że wciąż miałem chęć na więcej. Musiałem się jednak powstrzymać; zbyt duża ilość krwi za pierwszym razem co najwyżej może zaszkodzić. A nie chciałem już być słaby, musiałem utrzymywać siłę, jaką teraz zdobyłem. 
I czekali również inni, bym pokazał im, na co zasługują tacy płytcy, bogaci smarkacze. Wszyscy dostaną to na co zasługują. 

15 komentarzy:

  1. Myślałem, że uznałaś, że to opowiadanie Ci się nie podoba i po prostu je usunęłaś z bloga. Dlatego o tym wspomniałem.
    Tak jak polubiłem "Plan", tak "Polowanie" nie przypadło do mojego gustu. Nie lubię opowiadań o wampirach, w tym rzecz. Stylistycznie jest dobrze, nie znalazłem jakichś rażących błędów.
    A.J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i Twoja opinię.
      Cieszę się, że nie pominęłam większych nieścicłości. A jeśli chodzi o gust - myślę, że nie bez powodu się o nim nie dyskutuje.

      Usuń
  2. Ktoś Ci, kotku, nadepnął na odcisk? Ja takie wściekłe opo tworzę jak ktoś mnie wkurzy.
    Nie ma źle i tak, są gusta i gusciki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siostra wróciła do domu - to zawsze wiąze się z napietymi nerwami. Ale tak to już między nami jest. nie pisałam tego jednak przez wściekłość, byłam raczej spokojna, jak zwykle kiedy piszę bez żadnych oporów.

      Usuń
  3. Fajne, chociaż wolałabym kolejny rozdział Planu ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. I w zamian za komentarz napiszę na Twoje życzenie rozdział czwarty `u`

      Usuń
    2. I gdzie ten obiecany rozdział? T.T

      Usuń
    3. Już się pisze. Niestety nie wiem, kiedy skończy. Mam tą fatalną przypadłość znaną pod nazwą blokady twórczej.

      Usuń
  4. Udany short. Zwięzły i na temat, ładnie zarysowany klimat i wyraźny temat przewodni. Brawo :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Twoje opowiadanie, mimo zwięzłości i niewielkiej objętości (że tak to ujmę) niesie za sobą jeden podstawowy morał - nie krzywdź innych, bo sam możesz zostać skrzywdzony. Przynajmniej ja tak to odebrałam. Gdyby Amy nie znęcała się psychicznie nad Clarkiem, pewnie nic podobnego by się nie zdarzyło. Nie zabiłby jej. Wydaje mi się, że czuł do niej jakąś "miętę" i nigdy nie zdecydowałby się na tak radykalny krok, gdyby nie te wszystkie upokorzenia. I szczerze powiedziawszy zachowania Amy nie rozumiem. Podejrzewam, że była jakąś duszą towarzystwa i piękną dziewczyną, może miała talent do zjednywania sobie ludzi? I gdy ona śmiała się z Clarka to śmiali się wszyscy? A takie zachowanie nie zasługuje ani na pochwałę ani na zrozumienie. Wobec tego nie dziwię się, że wampir (podejrzewam, że właśnie tym był) był wściekły i myślał o zemście. Ale żeby od razu zabijać? Chyba kwintesencją jego decyzji było ujrzenie tego puszczyka. Patrząc na jego sposób bytu, chciał w pewnym stopniu mu dorównać. I wtedy w jego głowie pojawił się ten szatański pomysł.
    Opowiadanie bardzo ciekawe i co najważniejsze, dopatrzyłam się morału. A to dla mnie bardzo ważne. Bo skoro opowiadanie jest krótkie, to musi mieć coś, co sprawiłoby, że jest wartościowe - morał. Twoje ma, więc wielki plus! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On poprostu pragnął zemsty, poczucia władzy. Przez lata był poniżany przez to popularne grono, wśród którego - jak zgadłaś - Amy wiodła prym. To typ płytkiej dziewczyny lubiącej być górą. W końcu w Clarku tyle sie tego nagromadzilo, że gdy został wampirem, poczuł tą siłę, zapragnął zemsty.

      Usuń
  6. Słodki smak zemsty :>
    Ale czy jak zacznie mordować ludzi na około, to ktoś się nie połapie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo prawdopodobne. Ale myślę, że jest tak zaślepiony żądzą zemsty, że nawet gdyby w pełni zdawał sobie z tego sprawę, zaryzykowałby.

      Usuń
  7. Witaj!
    Jest już późno, więc stwierdziłem, że przed snem przeczytam coś krótkiego i padło na Polowanie.
    Może zacznę od tego co mi się nie podobało: wampiry :p Temat tak wyeksploatowany jak trzydziestoletnia przechodka w siedemnastowiecznym Paryżu :D I do tego mam chyba jakiś fart, że 75% opek, po które sięgam są o wampirach właśnie (na plus muszę dodać, że nie było wilkołaka do kompletu). Troszkę też nie dotarł do mnie przekaż (może za późno już), ale ok, w szortach nie zawsze musi być zawarty nie wiadomo jaki morał. W żadnym stopniu nie polubiłem też głównego bohatera, no bo niby czemu? Ktoś mu dokucza i w związku z tym musi ich wszystkich wyrżnąć. Mam już osikowy kołek z wyrytym jego imieniem :) Ponadto znalazło się kilka literówek, ale to pierdoły, jakieś niepotrzebne ogonki, czy braki tychże. Luzik.
    Co mi się natomiast spodobało... Droga Autorko, jeżeli rzeczywiście jesteś nastolatką, to ja już ustawiam się w kolejce po autograf :) Bardzo dobrze piszesz! W tekście pojawiło się kilka zgrzytów (mnie chociażby rozbawiło to podawanie wzrostu co do centymetra - wampir Monk?), ale poza tym... Styl prosty, ale niepozbawiony piękna, przejrzysty i dojrzały. Utwór jest spójny od strony formalnej, że tak się wyrażę. Ten puszczyk na początku - nie zapominasz o nim i dalej on gdzieś się cały czas w opisie przewija. Fajnie!
    No, no, gdyby nie ten nieszczęsny wampir, byłoby bardzo dobrze ;)
    Pozdrawiam i do przeczytania!

    OdpowiedzUsuń

Dla Ciebie to chwila. Dla mnie impuls do dalszego działania.