piątek, 25 kwietnia 2014

Cmentarz po zmroku

Krótkie, niezobowiązujące opowiadanie. Powstało głównie z powodu braku innych zajęć, a raczej ich odwlekania. Takie moje małe szaleństwo.
Miłego czytania.
Dwumetrowy mur, w którym z pomiędzy kamieni wykruszała się zaprawa, pokryty był bogato sztuką uliczną. Najbliższe latarnie stały za daleko, by dziewczyna mogła je rozróżnić. Stała jednak przed nim przez kilka sekund, przyglądając się im i żelaznym wrotom, niestrudzenie strzegących cmentarza. Wysokie pręty zakończone ostrymi grotami nie napawały entuzjazmem.
Dziewczyna z oporem przekroczyła bramę. Już podczas otwierania tego pokrytego rdzą żelastwa przeszły ją ciarki po plecach, kiedy ocierające się zawiasy wydały długi, przeciągły jęk.
W mroku nocy kamienne nagrobki oświetlone blaskiem bijącym od Księżyca miały przerażający wygląd. Gdziekolwiek nie spojrzeć były niemożliwe do przeniknięcia wzrokiem cienie, w które pobudzony umysł dziewczyny wpychał upiorne bestie. Starała się jednak pokonać strach i nieśmiało ruszyła naprzód. Idąc zarośniętą alejką między pomnikami, niemal czuła, jak posągi wodzą za nią pustym, martwym wzrokiem, niezadowolone z tej nieproszonej wizyty. Kamienne płyty i krzyże potęgowały poczucie obcości i niepokoju. Płomyki w nielicznych zniczach przywodziły na myśl duchy unoszące się nad grobami.
Wiedziała, że cmentarz w świetle dnia wyglądałby o wiele lepiej; bezpieczniej. Czające się wszędzie cienie znikłyby, a pomniki nie wydawałyby się tak groteskowo żywe. Teraz jednak najmniejszy szelest dobywający się od kęp suchych traw i nielicznych krzewów, sprawiał, że dziewczyna miała ochotę zawrócić.
Wreszcie doszła na miejsce; nie zabłądziła, czego w duchu się obawiała. Świeżo wykopany dół czekał na swoją trumnę, mającą zostać tam pogrzebaną na wieki, więżąc zimne, sztywne ciało. Ziemia z wykopu spoczywała obok w niewysokiej kupce. Spomiędzy grudek gleby wystawały zżółknięte źdźbła traw i chwasty.
Czuła opór przed wskoczeniem do otworu. Wiedziała jednak, że tylko tym udowodni, że tu była, że jest odważna. Ostrożnie podeszła do krawędzi. Usłyszała jak miękka ziemia obsypała się i cicho spadła na dno. Przełknęła ślinę czując irracjonalny lęk – bo co może się tam stać?
Nie pozwalając, by strach jej przeszkodził, skoczyła. Wylądowała na zgiętych nogach. Kiedy się wyprostowała, ściana ziemi zakrywała niemal ją całą. Pomyślała, że wydostanie się nie będzie już tak proste. Spojrzała niżej, lecz nie widziała nic prócz ciemności. Żałowała, że umowa nie przewidywała możliwości zabrania latarki. Jednak w świetle cmentarz nie byłby już tak upiorny. 
Schyliła się i na ślepo zaczęła obmacywać chłodne podłoże. Właściwie nie wiedziała, czego szukała. Nie miało to jednak większego znaczenia; po prostu musiała to znaleźć i przynieść reszcie.
Wciąż klęczała, gdy usłyszała ciche kroki. Zamarła, nasłuchując. Przez chwilę wokół panowała cisza, a dziewczyna zaczęła podejrzewać, że to sobie wymyśliła. Jednak usłyszała je ponownie. Ostrożne, powolne. I co najgorsze, zbliżały się.
Jej wyobraźnia szalała niczym nieskrępowana, podsuwając przerażonej dziewczynie coraz to gorsze odpowiedzi na pytanie kto jest tam na górze? Zamarła, pogrążona w mroku, mając nadzieję, że jeśli ten ktoś będzie przechodził koło niej, nic nie dostrzeże w otworze. Z nerwów jej serce biło jak szalone, a oddech stał się szybki i płytki.
Kroki ponownie ucichły. Odczekała, chcąc upewnić się, że ktokolwiek to był, odszedł. Po niemal minucie wsłuchiwania się w odległe dźwięki miejskiego życia, niemal niesłyszalne z dołu, podniosła się z klęczek. Podskoczyła, opierając się ramionami o brzeg skarpy. Niespokojnie rozglądając się wokół, sprawdzała, czy ktoś jest w pobliżu.
Nie miała już ochoty na szukanie fantu schowanego na dnie. Chciała tylko się stąd wydostać i opuścić ten cmentarz.
Podejmując spore wysiłki, zaczęła się wspinać. Próbowała odepchnąć się stopami, jednak ziemia nie stanowiła dobrego oparcia; jej halówki wciąż się ślizgały. Czując, że zaczyna powoli panikować, zrobiła sobie chwilę przerwy. Kucnęła w ciemnościach i spróbowała uspokoić oddech. Zawsze miała problemy w stresujących sytuacjach – bardzo często wpadała w histerię.
W pewnym momencie obok niej coś upadło. Wzdrygnęła się i zerwała na równe nogi. Nad krawędzią dołu zobaczyła postać. Widziała jedynie sylwetkę, postawną, szeroką w barach; niewątpliwie męską.
- K… kim jesteś? – zdołała wyjąkać piskliwym głosem.
 Nieznajomy jednak nie zareagował. Kolejna szufla ziemi wpadła do otworu, obsypując stopy dziewczyny. Za nią poszły następne.
Przerażona dziewczyna zaczęła wołać o pomoc. Krzyki jednak na nic się nie zdały; mężczyzna wciąż zasypywał dół. Uwięziona w nim, zaczęła więc znów starać się z niego wydobyć. Nawet nie zorientowała się, kiedy w jej stronę pomknęła metalowa łopata. Uderzyła ją płaską stroną. Dziewczyna wpadła ogłuszona do otworu. Po chwili całkowicie straciła przytomność.
Mężczyzna powrócił do zwalania ziemi z wykopu. Po ponad godzinie nieustającej pracy, przydeptał wierzchnią warstwę. Następnie czubkiem buta zaznaczył krzyż na powierzchni zasypanego otworu.
Stał tam przez chwilę wpatrzony w swoje dzieło, poczym przeżegnał się, otrzepał narzędzie z gleby i odszedł.
Rankiem, kiedy procesja nosząca trumnę minęła żelazne wrota cmentarza i przeszła zaniedbaną dróżką do wyznaczonego miejsca spoczynku zmarłego, została niemile zaskoczona widokiem zasypanego przedwcześnie grobu. Moment złożenia nieboszczyka został odwleczony przez godzinę, w czasie której dół został ponownie odkopany. Ku zaskoczeniu wszystkich, na dnie znaleziono ciało nastoletniej dziewczyny.

11 komentarzy:

  1. Rzeczywiście bardzo krótkie, ale niemniej interesujące.
    Wzbudziłaś we mnie niepokój z samego rana, a nie nie cierpię się bać i to coś, co kazało mi wręcz krzyczeć "wyłaź z tej głupiej dziury, ty pindo, no szybciej!". Zawsze mam tak, jak oglądam jakieś horrory, chociaż tam niekoniecznie starają się zakopać kogoś żywcem. Także gratuluję opowiadania.
    A.J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo.Cieszę się, że moja mała "odskocznia" nie stała się zupełną klapą.
      Sama lubię od czasu do czasu obejrzeć coś mrożącego krew w żyłach, jednak niekoniecznie samotnie. Najgorsze jest jednak wracanie do pokoju, kiedy wszystkie światła są zgaszone. Ciemność... To chyba największy sprzymierzeniec strachu.

      Usuń
  2. Po przeczytaniu " Krew i cało" bałam się chodzić po korytarzu jak było wyłączone światło. Zgrabnie napisane, a do świeżo wykopanego grobu e życiu bym nie weszła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Mastertona? Muszę nadrobić.
      Dziewczyna raczej rozsądkiem nie grzeszy. Jest młodą, niezbyt inteligentną osóbką nadmiernie ceniącą sobie zdanie i przyjaźń (nawet tą pozorną) popularnego grona. Gdy zdarzyła się możliwość, by w nie wkroczyć, zgodziła się na mały "sprawdzian". To pare informacji "zza kurtyny". Za każdym razem znam swoich boghaterów dość dobrze, ale nie potrafię wpleść tych informacji w tekst, nie zamieniając go w kupę bezsensownych, nudnych opisów. Dlatego w wiekszości przypadków zostawiam to sobie.

      Usuń
  3. Tak się przeważnie kończą głupie zakłady z głupimi kolegami. Było mrocznie, ale zastanawia mnie dlaczego pracownik cmentarza nie słyszał jak dziewczyna krzyczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedź jest banalnie prosta: w moim wyobrażeniu po prostu go nie było. To niewielki, zaniedbany cmentarz znajdujący się na uboczu miasta. Od czasu do czasu przybywają do niego nowi "lokatorzy", ale coraz rzadziej. Niedaleko miasteczka stworzono inny cmentarz, nowszy, lepiej utrzymany.

      Usuń
    2. "po prostu go nie było" - znaczy jak mam to rozumieć? To kto zakopał grób? Czy chodzi o to, że grabarz był duchem i dlatego nie słyszał dziewczyny? Jeżeli tak, to z tekstu jakoś to nie wynika. A może grabarz mógł mieć po prostu problemy ze słuchem.

      Usuń
    3. Opowiadanie nie było szczególnie przemyślane. To rozwinięcie opisu cmentarza, stworzonego do innych celów. Po prostu pomysł powstał mi w głowie, nienajlepiej uksztaltowany, i zaczęłam go realizować. Nie mogę więc udzielić nazbyt konkretnych informacji. Nie uwzględniałam grabarza; wyobrażałam sobie raczej cmentarz, którego strzeże jedynie brama. Ten mężczyzna - zabójca... jest dla mnie równie obcy jak dla Ciebie. Ale grabarzem nie jest na pewno.

      Usuń
  4. O Boże! Ale Ty masz pomysły;D Żałuję, że nie miałam wcześniej czasu by przeczytać Twoje opowiadania. Mam nadzieję, że uda mi się je nadrobić jak najszybciej, bo piszesz genialnie;) Jestem pełna nadziei, sesja się skończyła, mam więcej czasu, więc do roboty! ;)

    Na początku nie bardzo wiedziałam o co chodzi, ale bardzo szybko zorientowałam się, że pewnie nastolatka założyła się z koleżankami i kolegami o coś, albo miała jakąś misję do wykonania by przypodobać się grupie "ważniejszych" dzieciaków i wejść do ich paczki. No, ale co ona miała w głowie, że zgodziła się na coś tak głupiego! Podziwiam odwagę i pukam się w głowę czytając o tej głupocie. Najbardziej zastanawiające jest skąd pojawił się ten mężczyzna i dlaczego ją zakopał. Zostawiłaś nas z tysiącem pytań bez odpowiedzi. Szybko zaczęłaś, szybko skończyłaś. Ale podobało mi się!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znajoma, której to pokazałam, stwierdziła, ze zakończenie nie jest satysfakcjonujące. Jeśli jednak pozostawiło po sobie pytania i wątpliwości, moim zdaniem, jak najbardziej takie jest :)

      Usuń

Dla Ciebie to chwila. Dla mnie impuls do dalszego działania.